Siewca nadziei w czasach złowieszczych

Krzysztof Kamil Baczyński. (1921 – 1944) Fot. domena publiczna

Dwudziestego drugiego stycznia br. minęła 100. rocznica urodzin Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. W obecnej edycji „Chojniczanina” w stałym cyklu Twarze z przeszłości przypomnimy sylwetkę tego, być może, najbardziej utalentowanego polskiego poety pierwszej połowy minionego stulecia. Dokonamy tego w nietypowy sposób: przedstawimy bowiem wypowiedzi znanych chojniczan – Czytelników naszego miesięcznika. Wśród publikowanych refleksji na temat Artysty i jego dokonań zamieszczamy również spostrzeżenia Marcina, przyszłego informatyka, który z twórczością Baczyńskiego może zmierzyć się na egzaminie maturalnym.

Nie, nie mam tomiku Baczyńskiego na nocnym stoliku i nie podczytuję non stop jego wierszy, tak jak to bywa z Różewiczem, Barańczakiem czy Zagajewskim. Co nie znaczy, że nie cenię jego poezji. Zdumiewają mnie jego niesamowita wyobraźnia, fantastyczne operowanie słowem i porażająca wizja świata ogarniętego pożogą. Podziwiam zmysłowe erotyki, których strofy pulsują żarem miłości, a są na tyle niesztampowe, że nie udało się im zwietrzeć do dziś. Nie wiem, czy zaczytują się w nich licealiści, bo być może mają nowych idoli (na pewno), ale Baczyński nadal inspiruje. Dowód? Wciąż jest śpiewany. Genialnie interpretowany już nie tylko przez Ewę Demarczyk, ostatnio przez Melę Koteluk. Spadkobierca tradycji romantycznej, naznaczony przez rodzimych katastrofistów, stał się twórcą tak oryginalnym, że aż strach pomyśleć, co stałoby się z jego poezją po 1945 r., gdyby nie zginął w powstaniu warszawskim. Czy pisałby ody na cześć Stalina? Wiem, to obrazoburcze. Ale wielu z wielkich w nowych realiach powojennych zaprzedało duszę diabłu…Wierzę, że Baczyński nie byłby wśród nich…

Maria Eichler


Poezja Baczyńskiego jest naznaczona przez tragiczny okres wojny i okupacji. Potrafił on jednak uwolnić się od tej smutnej rzeczywistości, ukazując w niektórych swoich lirykach pozytywne sytuacje. Jednym z przykładów jest bardzo popularny wiersz „Miłość”. Większość jego utworów jest jednakże nasycona katastrofizmem, który nie był już, tak jak przed wojną, przeczuciem, lecz był formą spełnioną. Dla mnie, osoby żyjącej w czasach pokoju i dostatku, Krzysztof Kamil Baczyński jest wybitnym poetą, ale nie do końca zdaję sobie sprawę, kim był on nie tylko dla pokolenia Kolumbów, ale też dla ówczesnego polskiego społeczeństwa.

Marcin Gierszewski, uczeń Technikum nr 1


Krzysztof Kamil Baczyński?
To jeden z najwybitniejszych poetów czasu okupacji. Zachowały się wszystkie jego dzieła: ponad 500 wierszy, kilkanaście poematów, około 20 opowiadań. Spory dorobek (ur. się w1921 roku; zm. w 1944). Jarosław Iwaszkiewicz napisał, że Baczyński spieszył się z pisaniem tak jakby przeczuwał bliski koniec. Przedstawiciel pokolenia Kolumbów posiadał niezwykłą wyobraźnię (znawcy przedmiotu nazywają ją wyobraźnią pneumatologiczną). W obliczu wojennej rzeczywistości to była ucieczka w świat marzeń, fantazji. W poezji tworzył cudowny świat, który do dziś fascynuje, pobudza do zadumy i zadawania pytań egzystencjalnych, poszukiwania odpowiedzi.

Adela Martin


Twórczość Baczyńskiego jest niezwykła – intensywna, rozedrgana, wypełniona po brzegi naddanymi znaczeniami. Do tego szalenie oryginalna, bogata, zróżnicowana w obrazowaniu rozciągającym się między śnieżną, puszystą, srebrzysto-białą magią zimowej nocy pełnej miłosnego czaru, a krajobrazem pożóg, szczękiem broni, smakiem krwi. To poezja, w której lipy szelest, złote żyłki słońca na ścianie, pulsujące sokami zielone łodyżki tkwią pod niebem ciężkim jak ołów, współistnieją ze skłębionymi, wtłoczonymi pod korzenie ciałami zabitych. Jak w życiu jej autora i jego rówieśników z pokolenia Kolumbów. Poezji tej nie chce się klasyfikować, analizować, rozmieniać na drobne polonistycznym gadaniem. Chce się raczej dzięki niej zanurzyć w wyobraźni dwudziestoletniego Krzysztofa Kamila, dotknąć jego katastroficznych przeczuć, jego wewnętrznego rozdarcia, jego młodzieńczych szaleństw, jego zwątpień i obaw, jego przerażenia wojną i potrzeby działania. Chce się chłonąć energię wibrującą w rytmie tych wierszy. Nie mam wątpliwości, że Baczyński mógł stać się najwybitniejszym polskim poetą XX wieku, o ile przeżyłby powstanie. O ile historia byłaby dla niego łaskawa.

Emilia Piątek


„Inter arma silent Musae” – pośród oręża muzy milczą – tak uważali starożytni Rzymianie. W powstaniu warszawskim Krzysztof Kamil Baczyński i inni artyści stawili się tłumnie do walki i to nie tylko z bronią w ręku. Jego poezja przeszła z liryki w czystej postaci z okresu gimnazjalnego, dającej pierwszeństwo swobodnej grze wyobraźni – do liryki zaangażowanej, zajmującej aktywną postawę wobec bieżących wydarzeń związanych z życiem w okupowanej Warszawie. Jego poezja jest nierozerwalnie związana z legendą biograficzną, według której K. K. Baczyński był modelowym reprezentantem pokolenia Kolumbów. Pomimo nielicznych głosów krytycznych poezja jego cieszyła się popularnością wśród jemu współczesnych czytelników i poważaniem badaczy literatury, a sam Baczyński uważany jest za najwybitniejszego twórcę pokolenia wojennego. Jego wiersze nadal budzą w czytelniku np. takim jak ja, wzruszenie i radość dla ducha – gdyż wiele z nich są współcześnie dalej aktualne i przyjemnie się je wręcz wchłania.

Ryszard Poznań


Baczyński to dla mnie to symbol pokolenia, które straciliśmy bezpowrotnie. Żal serce ściska, kiedy pomyślę o tych młodych ludziach, wchodzących w dorosłość w przyspieszonym wojennym tempie, którzy złożyli daninę krwi w Powstaniu Warszawskim. To była ogromna luka w polskiej inteligencji na kilkadziesiąt lat. Z drugiej strony myślę, że Poeta nie stworzyłby tak wielu pięknych utworów, gdyby nie wojna. Zapewne czuł, że może nie mieć zbyt wiele czasu na pisanie. Na swój sposób odmienił „czas kaleki”. Jego język poetycki cały czas mnie zachwyca, szczególnie barwy otaczającego nas świata obecne w wierszach miłosnych…

Leszek Redzimski


W „Balladzie o pociągu” Krzysztof Kami Baczyński używa metafory, która prawie od początku istnienia Studia Rapsodycznego służy mi jako przykład podczas pracy z młodymi adeptami sztuki teatralnej – „mój pociąg nadejdzie ze wszystkich stron naraz”.
Cytuję Baczyńskiego, którego poezja pełna jest podobnych pięknych obrazowych metafor, aby uświadomić młodym ludziom czym jest metafora, a dokładniej – że pod warstwą słowną kryje się bardzo konkretna myśl autora, której bez przeanalizowania nie można ot tak wypowiedzieć. W zacytowanym fragmencie Baczyński pisze o „pociągu, który nadejdzie” – tymi słowami poeta antycypuje nadejście własnej śmierci. Cóż to za niezwykły poetycki obraz! Niestety wiemy, że był to obraz profetyczny.
Poza przepiękną metaforyką, wspaniały jest także rytm jego wierszy. Polecam wiersz „Z psem” – kiedy mówi się go głośno (a moim zdaniem poezję dopiero odczuwa się kiedy jest ona wypowiedziana) niemalże czuje się pęd powietrza, kiedy bohater razem ze swoim psem biegnie przez las. Ten pęd z czasem staje się wolniejszy, jakbyśmy doświadczali upływu czasu w kilkunastu zaledwie słowach. Podobne zabiegi towarzyszą całej twórczości Baczyńskiego. Możemy tylko żałować, że żył zbyt krótko i nie miał okazji tak jak Różewicz przez dekady rozwijać swojej twórczości.

Grzegorz Szlanga


Kim jest dla mnie Baczyński i czym jest dla mnie jego poezja?

Na tak postawione pytanie trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Inaczej czytałem Baczyńskiego, gdy miałem -naście lat – wtedy był moim głosem. Myślałem podobnie jak on i wszystkie tradycyjne tropy interpretacyjne przyjmowałem z zapałem. Wierzyłem, że taka właśnie jest rola poety i poezji, szczególnie w tak wrogim świecie. Tyrteizm jest przecież jedną z kluczowych idei w wychowywaniu kolejnych pokoleń…
Gdy dzisiaj czytam wiersze Baczyńskiego, jak co roku o tej porze z klasą maturalną, myślę za Szymborską, co by napisał, gdyby kula jedynie drasnęła jego ucho? Sens umierania? Straconego pokolenia? Zostaje chyba we mnie najbardziej pytanie „ […]czy nam postawią, z litości chociaż/ nad grobem krzyż”?
Baczyński jest więc dla mnie młodym poetą, który każdego stycznia mnie zaskakuje i przypomina, że „My sami – tacy mali, krok jeszcze – przejdziem w mit.”

Marcin Szopiński


MIŁOŚĆ

Oto ona Niby chmura dana
tym przelotnym kamieni rzeźbiarzom,
wszechżywotom, aby w niej czyniły
archanioła kształt, który widziany
w dawnym śnie – był w głosie rozpoznany.
Więc zielone głowice liści,
więc jak strugi deszczowej potop
kłębi roślin uchodzą do góry,
i na przekór powietrza oplotom
puchem brzęczą poczynając z chmury
archanioła wspierające stopy.
Więc zwierzęta w oparach bekowisk,
w kotłach polan w siebie przenikając,
pod namiotem trwających odnowień
tworząc z wolna w tonach rozpoznają
dłonie śmigłe niby pióra blasku
wypełnione jak kwiat nieba – łaską.
I on jeszcze rzeźbiarz nierozumny
krzesze chmurę w żelaznym śnie lęku,
krzesząc wznosi marmurowe trumny
albo martwe posągów kolumny
w podobieństwo twoje. Niepoznany
anioł nad nim dłutem z głazu gnany
to go wężem owinie roślinnym,
to powietrzem ominie płynnym
i nieznany trwa, promienie leje,
co jak w grobie skończone nadzieje –
z dłoni, które płomieniem padając
wrócą w dłonie, gdy się głazem stają.
19.II.42 r.

przez Redakcja Chojniczanin.pl

Reklama

pompy ciepła chojnice

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.