☐ Z doktorem Przemysławem Zientkowskim o filozofii polityki, prawach człowieka i dysertacji doktorskiej.
W maju bieżącego roku obronił Pan pracę doktorską na wydziale humanistycznym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Na jakim kierunku?
Pracę obroniłem w instytucie filozofii. Pisałem ją pod kierunkiem prof. Marka N. Jakubowskiego w zakładzie filozofii polityki UMK.
Filozofia polityki? To chyba niedawny nurt filozofii? Czym się zajmuje?
Niedawny? A skądże! Sięga czasów Sokratesa. To właśnie ateńczyk uznawany jest za twórcę filozofii politycznej. Rozumianej w pojęciu klasycznym, jako namysł nad tym co polityczne, a więc najprościej rzecz ujmując- refleksja takiej działalności publicznej człowieka, która wiąże się z rządzeniem i organizacją społeczeństwa. Klasyczna filozofia polityki w XVI i XVII wieku wyparta została przez nowożytne koncepcje, te natomiast służą dziś historykom idei. Współcześnie zaś filozofię polityki przeciwstawiając politologii (nauce o polityce) uznać można za swoisty zlepek analizy historycznej, pojęciowej, językowej i normatywnej. Gdzie przedmiotem zainteresowań prócz wymienionych są zarówno teorie społeczeństw, jak i same nauki społeczne.
We współczesnym świecie polityka to temat nadrzędny. Czy w dzisiejszy sposób uprawiania polityki bardzo odbiega od jej założeń propagowanych przez wspomnianego Sokratesa?
Przez Sokratesa, Platona, Arystotelesa i ich uczniów. W klasyczną koncepcję wpisują się też poglądy stoików i polityczne nauczanie Ojców Kościoła czy scholastyków. Oczywiście w stopniu, w jakim nauki te nie były oparte tylko na Objawieniu.
Zdecydowanie sposób uprawiania polityki różni się, ale czasy też mamy inne. I jakby społeczeństwo mniej wymagające, zarówno od siebie jak i od polityków. To, co mnie zasadniczo dotyka, a widoczne jest zarówno na gruncie polityki krajowej i lokalnej to podwójna moralność. Gdzie człowiek zdradzający najbliższe osoby, kłamca i nierzadko łapówkarz, do tego uprawiający nepotyzm – cieszy się stałym poparciem społeczeństwa. Skutkiem wybierany jest na kolejne kadencje czy to do sejmu czy rady miasta. Coraz bardziej dbając tylko o interes własny, niźli społeczny. Brak nam norm moralnych. Brak nam etosu polityka.
Jakie zagadnienia podejmuje Pan w swojej rozprawie doktorskiej?
Zajmuję się prawami człowieka w filozofii Fryderyka Nietzschego.
To raczej zakres filozofii prawa niż filozofii polityki. Skąd taki wybór?
To zakres filozofii społecznej. A więc obu dziedzin. Propozycję napisania rozprawy doktorskiej otrzymałem od emerytowanego już Prof. Józefa Pawlaka, promotora mojej pracy magisterskiej, zajmującego się filozofią społeczną. Filozofia polityki to zatem naturalna konsekwencja (synteza) wcześniejszego wyboru – mam tu na myśli pracę magisterską poświęconą Umowie Społecznej J.J. Rousseau – oraz mojego dalszego rozwoju w zakresie prawa europejskiego i praw człowieka.
Dlaczego Nietzsche i prawa człowieka? Połączenie, przyzna Pan, dość dziwne. Filozof ten kojarzy się raczej z ich bezlitosnym łamaniem. Myślę tu o Hitlerze, nazistach, faszyzmie.
Dziwne? Zdziwienie jest tą przyczyną, dla której ludzie zaczęli filozofować – pozwolę sobie zacytować klasyka. (Arystoteles). Może i dziwne, ale na pewno na czasie. Fryderyk Nietzsche cieszy się w ostatnich latach olbrzymią popularnością, a i same prawa człowieka również stały się jakby „modne”. Przeprowadzając kwerendy biblioteczne nie spotkałem się z próbą podjęcia tego tematu. Uznałem zatem, że praca będzie bardzo twórcza. Liczne pozytywne opinie o wyborze tematu, naukowców w Polsce i za granicą, utwierdziły mnie, że warto iść w tym kierunku. Sprawa nie była prosta. Sam Nietzsche twierdził bowiem, że: „praw człowieka nie ma”. Udało mi się jednak wykazać jego niekonsekwencję w tym poglądzie. W swojej dysertacji staram się również oczyścić wizerunek filozofa wskazując źródła tak jednostronnej adoracji filozofa ze strony narodowych socjalistów.
Czy i gdzie ewentualnie można zapoznać się z wynikami Pańskiej pracy?
Na początku nowego roku akademickiego, a więc za miesiąc, praca w formie książki ukaże się drukiem.
To chyba novum. Z tego co wiem jest Pan jedynym „lokalnym” doktorem publikującym swoją rozprawę. Z czego to wynika i co Pana do tego skłoniło?
Trudno mi się odnieść do pierwszej części Pani pytania. Nie wiem dlaczego inni nie publikowali wyników swojej pracy. Co mnie skłoniło do wydania dysertacji drukiem? Pozytywne opinie i zachęta recenzentów oraz sugestie pracowników naukowych, którzy zechcieli zapoznać się z pracą.
Ostatnie pytanie. Czy zamierza Pan kontynuować karierę naukową?
Tak. Już kontynuuję działalność naukową.
Dziękuję za rozmowę.
Reklama