☐ Jubileuszowa Noc, bo już 25 !
To była bardzo poetycka Noc. Z frekwencją odbiegającą od średniej, ale fani zostali do końca. Czyli do występu Teatru Piosenki z programem w hołdzie Romanowi Kołakowskiemu. Wychodziliśmy z fosy miejskiej kilka minut po północy.
A deszcz siąpił i kropił 3 sierpnia tylko na początku. Na szczęście, bo narzekalibyśmy nie tylko na zdezelowane siedziska w fosie, których jakoś miasto nie kwapi się wymienić na inne. Nie wspomnę już o zadaszeniu widowni, bo to byłaby fanaberia i roszczeniowość, na którą mogą sobie pozwolić raczej tylko miłośnicy piłki nożnej.
Małe Kino i kapela Hanki Wójciak
W telegraficznym skrócie – było czarownie. Atmosfera skupienia, ale i dobrej zabawy. Wierszy słuchano naprawdę, na minikoncertach widownia bawiła się świetnie, były nawet tańce pod sceną. Wszystko zaczęło się od występu zespołu Małe Kino – w klimatach jak najbardziej pasujących do dotychczasowej formuły imprezy. Jego lider Jarosław Kąkol lokalizował góralskie korzenie kapeli i wyznawał m.in., że długo nie mógł się przekonać do poezji ks. Jana Twardowskiego, bo kojarzyła mu się z biedronkami i krówkami, ale…Resztę pięknie wyśpiewał. Olga Sarzyńska swój recital złożony z piosenek Młynarskiego i Osieckiej przeplatała wierszykami pani Grażyny i pana Stasia z rzędów 1 i 5. Oj, było do śmiechu, a żywiołowa interpretacja aktorki budziła wesołość na widowni. W euforię wprawił publiczność występ kapeli Hanki Wójciak, która też grała na góralską nutę, a wokalistka zarówno pięknym głosem, jak i przejmującymi tekstami trafiała do serc słuchaczy. Po jej elektryzującym występie nastroje stonował Jerzy Schejbal, który przeczytał kilka epitafiów z tomu Umarli ze Spoon River Mastersa. Ach, co to jest za głos! Szkoda tylko, że to było czytanie, a nie mówienie z głowy…
Ruszaj się, Bruno…
Joanna Szczepkowska, która była już na Nocy nr 4, tym razem zaskoczyła odkurzeniem najważniejszego naszego wieszcza. Trzeba było słyszeć, jak radzi sobie z balladami Mickiewicza, żeby docenić jej aktorski kunszt. To była poezja! Po raz kolejny okazało się, że mistrzostwo sceniczne wcale nie wymaga fajerwerków, ale uczciwego podejścia do tekstu i odpowiedniej interpretacji. Dlatego Szczepkowska zaczarowała słuchaczy, ba, chyba nawet wzruszyła…
I na koniec rewelacyjny Teatr Piosenki, który przypomniał niektóre teksty i kompozycje Romana Kołakowskiego, twórcy tego teatru, wybitnego tekściarza i kompozytora. Jego nagła śmierć była szokiem, a muzyczny spektakl jest hołdem jego kolegów dla artysty. – Chcemy przypomnieć, że jego twórczość była bardzo różnorodna, że to nie były tylko rzeczy smutne, ale także wesołe – mówiła żona muzyka Agata Klimczak-Kołakowska.
Bisy były obowiązkowe, a cały amfiteatr śpiewał z wokalistami kultową pieśń Stachury o tym, że warto ruszyć na piwo…
Nagrody dla ludzi pióra
Nie byłoby Nocy bez rozstrzygnięcia konkursu Jednego Wiersza, który co roku ogłasza Miejska Biblioteka Publiczna. Nagrody dostali: Ela Galoch z Turka, Marcin Konrad Lewiński z Gdyni i Janusz Pyziński z Dębicy. Wyróżnienia trafiły do Wandy Łomnickiej- Dulak, Jerzego Fryckowskiego i Weroniki Jaśmin. A o wyborze laureatów zadecydowało jury pod wodzą Krzysztofa Kuczkowskiego, w jego składzie byli też Przemysław Dakowicz i Jarosław Jakubowski. Jurorom tak się spodobało, że pytali, czy w okolicy nie ma jeszcze do rozstrzygnięcia jakiegoś konkursu… A ich wierszy też mogliśmy posłuchać ze sceny.
Każdy mógł zabrać na pamiątkę tomik z nagrodzonymi i wyróżnionymi tekstami, a także zaopatrzyć się w inne zbiory poetyckie, które były dostępne w kramiku Miejskiej Biblioteki Publicznej.
Noc jak zwykle profesjonalnie i z wielkim taktem poprowadziła Magdalena Kosobucka, która z okazji jubileuszu przypomniała najważniejsze fakty z nią związane. W tym i ten, że gdyby 25 lat temu na pomysł imprezy nie wpadł obecny szef referatu kultury Zbigniew Buława, to byśmy tego wydarzenia nie mieli. Ciekawe, czy dostanie list z gratulacjami od burmistrza? Bo o medalu to chyba nie ma co marzyć…
Tekst i fot. Maria Eichler
Reklama