☐ Zanussi o sztuce. Ma być i piękna, i mądra
Krzysztof Zanussi odwiedził 3 marca Chojnice. Wybitny reżyser, scenarzysta i producent filmowy, który w tym roku dostał Orła za osiągnięcia życia, spędził godzinę ze słuchaczami w Chojnickim Centrum Kultury.
Wpadł tu po trzech latach, kiedy przybytek kultury zmienił się nie do poznania, a sam reżyser przez ten czas zdążył ochłonąć po nieprzychylnych recenzjach po jego filmie pt. „Obce ciało” i przygotować się na sztychy krytyków po filmie „Eter”. Ale, jak mówił, zajmowało go nie tylko kręcenie filmów, także pisanie książek i wykłady w różnych częściach świata – od USA do Indii. Ponieważ wizyta była krótko po Oscarowej gali, więc nie mogło zabraknąć pytania o to, czy w nawale obowiązków znalazł czas na jej obejrzenie. Okazało się, że nie ogląda ich nigdy, choć, jak wyznał, o Oscarze marzył… Ale zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że za kulisami tych nagród kryje się biznesowa machina, więc zbyt wielkich złudzeń nie miał, że i tym razem Pawłowi Pawlikowskiemu uda się powtórzyć sukces „Idy”.
Ważny Smarzowski
Niezbyt chętnie twórca „Struktury kryształu” chciał się wypowiadać o kondycji polskiego kina. Ale między wierszami i tak można było się dowiedzieć, że martwi go to, że widzowie walą drzwiami i oknami na głupie filmy, że bezkrytycznie oczekują jedynie prostej i łatwej rozrywki, zapominając o tym, że sztuka, także filmowa, powinna dążyć do ukazywania piękna i nieść mądre przesłanie. Ale w tym kontekście wyznał, że był w komisji przyznającej dotacje na filmy z PISF i głosował za wsparciem „Kleru” Wojciecha Smarzowskiego. Według Zanussiego Smarzowski jest bardzo ciekawym twórcą, a jego ostatni film to ważne dzieło, które obnaża grzechy Kościoła i prowokuje do pogłębionej dyskusji o tym, co się teraz w nim dzieje.
Teraz matematyk
Reżyser nie ma dobrego zdania o obecnej polityce kulturalnej i przyznaje, że także środowisko filmowe odczuwa presję i próby ręcznego sterowania. – Nie mamy jak się obronić – stwierdził. – Tylko wybory mogą to zmienić.
Myśli o kolejnym filmie, będzie o matematyku, bo Zanussi zwątpił w to, że humanistyk może odpowiedzieć na wyzwania, przed którymi stoi człowiek w XXI w. – Więc wracam do nauk ścisłych. W nich nadzieja. Według mnie nie ma ważniejszego pytania, jak to, czy jest Bóg, czy go nie ma… Nie uciekniemy od tego, żeby sobie na to pytanie odpowiedzieć – mówił.
On sam zawsze woli dyskusję ze zdeklarowanym ateistą niż z człowiekiem obojętnym. I ubolewa, że tych obojętnych jest coraz więcej…
Tekst i fot. Maria Eichler
Reklama