Auto&Technik Museum Sinscheim

[ngg_images source=”galleries” container_ids=”2″ display_type=”photocrati-nextgen_basic_thumbnails” override_thumbnail_settings=”0″ thumbnail_width=”240″ thumbnail_height=”160″ thumbnail_crop=”1″ images_per_page=”20″ number_of_columns=”0″ ajax_pagination=”0″ show_all_in_lightbox=”0″ use_imagebrowser_effect=”0″ show_slideshow_link=”0″ slideshow_link_text=”[Pokaz zdjęć]” order_by=”sortorder” order_direction=”ASC” returns=”included” maximum_entity_count=”500″]

Wybraliśmy się do Muzeum Techniki w Sinsheim w Niemczech a w zasadzie do dwóch muzeów: Auto&technik Museum Sinscheim i Technik Museum Speyer. Są to dwa oddzielne muzea lecz silnie z sobą powiązane. Jako pierwsze powstało to w Sinsheim. Na początku lat osiemdziesiątych grupa pasjonatów i wielbicieli starych pojazdów, na którymś ze zlotów postanowiła zebrać posiadane cacka i pozwolić innym je oglądać, zamiast chować je w garażach. Wynajęli wielką starą halę i tak powstał zalążek dzisiejszego muzeum w Sinsheim. Pomysł okazał się sukcesem, także finansowym, zbiory szybko się rozrastały a miejsce stawało się sławne i bardzo popularne. Kilka lat później w niedalekim Speyer francuska armia została wycofana z wielkiej bazy, którą zajmowała od czasów II Wojny Światowej. Korzystając z okazji nasi dzielni muzealnicy wydzierżawili opustoszałe koszary i powstało nowe muzeum.

Przyjeżdżając w odwiedziny nie musimy zastanawiać się, od którego z nich zacząć, oba są wspaniałe i bardzo ciekawe a eksponaty są różne i nie powtarzają się. W Sinsheim jest duży dział techniki wojskowej, bolidy formuły 1 i co najbardziej przypadło mi do gustu, dział „American Dream Cars”. Za to w Speyer można zobaczyć samoloty wojskowe i cywilne, U-Bota i wielkiego Boeinga 747. Po raz pierwszy zawitaliśmy w te okolice osiem lat temu w bardzo wczesnym składzie Naszych Szlaków czyli ja, Magda i mój syn Artur który był wówczas w idealnym wieku do poznawania takich właśnie miejsc. W tamtych czasach podróżując w trójkę mieliśmy z Arturem wielką przewagę, gdy dochodziło do głosowania nad planami wyprawy przeważnie wygrywaliśmy, przeważnie gdyż Magda wrodzonym sprytem od czasu do czasu potrafiła przeforsować własne pomysły.

Na początku trafiliśmy do Speyer, już z daleka widzieliśmy dwa wielkie samoloty Concorde. Na miejscu dopiero przekonaliśmy się, że tylko jeden z nich to oryginał a drugi Tu144, czyli dokładna radziecka kopia Concorda. Pomimo, że oba samoloty miały podobne osiągi i wyglądały podobnie Rosjanie polegli przy drobiazgach. Wnętrze francuskiej maszyny świetnie przemyślane, pełne cudów ówczesnej techniki i komfortu, w maszynie radzieckiej zwykła cerata na fotelach a na podłodze i ścianach gumolit. Na terenie muzeum są dosłownie dziesiątki innych maszyn pasażerskich z całego niemal świata. W pamięci utkwił mi wielki Boeing 747, który w części pozbawiony został wewnętrznego wyposażenia i można przekonać się jak jest przestronny. Widziałem domy, które można by w całości do niego zapakować. Nieopodal na potężnych wspornikach wisi tuż nad ziemią prawdziwy potwór, radziecki transportowiec Antonow An22, do dziś jest to największa maszyna transportowa o napędzie śmigłowym.

Następnie dla odmiany można wcisnąć się do któregoś z myśliwców. Wrażenie niesamowite, ciasno tak, że nawet ja doznałem ataku klaustrofobii a nie miałem na sobie kombinezonu i całego wyposażenia w jakie ubrany jest pilot. Gdy już wypełzłem z niewielkiej kabiny myśląc, że ciaśniej być nie może Artur zaciągnął nas do niewielkiego UBoot’a. Łódź podwodna z założenia nie jest przyjaznym miejscem dla ludzi, cały tył czyli rufa to wielki silnik, akumulatory i agregaty. Z przodu czyli na dziobie umieszczono wyrzutnie torped i amunicje do nich. Nie bez trudu przeciskaliśmy się to w jedną stronę to w drugą i nie udało nam się znaleźć miejsca gdzie można by pomieścić kilkudziesięciu członków załogi, którzy przecież spędzali tu całe tygodnie pracując i odpoczywając, musieli to być bardzo dzielni ludzie, wielki dla nich szacunek!

Po wszystkich przygodach na zewnątrz pora wejść w końcu do muzeum, tak to co widzieliśmy to dopiero przedsmak tego co jest w środku. Główna sala muzeum była w przeszłości halą w której składano samoloty, wydawało by się zatem, że miejsca nie zabraknie. A jednak, eksponatów jest tyle, że panuje tu wrażenie ciasnoty, co z kolei daje fajny klimat więc nie jest źle.

Co możemy zobaczyć? W zasadzie całe to miejsce to skrócona historia współczesnej Europy. Pociągi, samoloty, śmigłowce i samochody w tym kolekcja Rolls-Royce ze sławnym „Silver Ghost” na czele. To dopiero cudo! Poza tym wszelkie maszyny użytkowe, ciężarówki, rowery a nawet kolejka górska. Na koniec zostawiłem sobie dział kosmiczny z oryginalnym radzieckim promem kosmicznym BURAN! Dziwne ale też wygląda identycznie jak te amerykańskie!

BURAN był ostatnim z wyprodukowanych promów tuż przez zamknięciem programu kosmicznego, w którym były wykorzystywane statki kosmiczne tego typu, dlatego też nigdy nie poleciał w kosmos.

W latach osiemdziesiątych kupił go pewien miliarder z Australii, krótko potem zbankrutował i maszyna została sprzedana jakimś bogaczom z Singapuru, przez jakiś czas stała w Bahrajnie. Ostatecznie po długich negocjacjach prom na pokładzie wielkiej barki trafił do Speyer. Cała operacja kosztowała 10 milionów euro i podobno już się zwróciła.

Poza samym promem w dziale kosmicznym możemy zobaczyć kapsuły, w których kosmonauci wracają na ziemie, kosmiczne stroje i wyposażenie bazy kosmicznej. Jest tam dokładna historia przygód ludzi w kosmosie i na księżycu, z którego pamiątkę w postaci kamienia również można zobaczyć w gablocie.

Wychodząc z muzeum nie przegapcie małego pałacyku, w którym można podziwiać zbiór grających zegarów i automatów muzycznych. Poza tym cały dział zabawek i lalek a także w końcu coś dla dziewcząt czyli całkiem pokaźny dział mody dwudziestego wieku. Sinsheim jest miejscem gdzie narodziła się idea stworzenia muzeum. W centralnej części znajduje się miejsce w którym się zakochałem „American Dream Cars”! Właśnie tu widać różnicę w rozwoju motoryzacji europejskiej i amerykańskiej. Wielkie krążowniki szos z silnikami V8 z lat 50 i 60 na tle ich odpowiedników z Europy wyglądają jak pałace przy drewnianych, wiejskich wychodkach.

Wielki dział militarny! Gdy ja z Arturem biegaliśmy od czołgu do czołgu Magda tyko wzdrygała się z dezaprobatą jednak przy rowerze bojowym wszyscy śmieliśmy się do łez. Widzieliśmy największy w czasie ostatniej wojny pocisk artyleryjski o kalibrze 405 mm, prawdziwe monstrum. Wszelkiego rodzaju maszyny bojowe, czołgi i wozy pancerne a także artyleria i inne wyposażenie armii od początku XX wieku do dziś. Wielbiciele World of Tanks znaleźli by tu chyba każdą dostępną w grze maszynę.

Poza militariami wielki dział samochodów sportowych, wyobraźcie sobie sale pełną Jaguarów, Porsche, Ferrari czy bolidów formuły 1. Gwoździem wystawy jest sportowy Maybach o pojemności silnika 23 litry !!! Tuż obok samochody luksusowe Bugatti, Mercedes i największa na świecie kolekcja właśnie aut Maybacha.

W następnej sali pociągi, ponad dwadzieścia. Pomiędzy tym wszystkim symulatory i w pełni działające silniki, które można uruchamiać i dotykać. Do wielu maszyn można wejść by poczuć odrobinę luksusu.

Na koniec dla chwili wytchnienia przerwa w restauracji, by na koniec trafić do kina IMAX 3D. Jeżeli nie byliście to szybko to naprawcie, wrażenie totalnie miażdżące. Sam ekran o wielkości ponad 30 metrów na 40 powala. My trafiliśmy na film o dinozaurach i mimo iż miałem wcześniej kontakt z kinem 3D to chwilami podskakiwałem gdy tuż obok zaryczał prehistoryczny stwór.

I tak doszliśmy do końca przy czym nie napisałem tu nawet o połowie atrakcji jakie oferuje to miejsce. Wszyscy świetnie się bawiliśmy, na tyle dobrze, że po trzech latach wróciliśmy i co niemal pewne będziemy wracać gdy tylko przytrafi się okazja.

Jedynym minusem jest zmęczenie po całym dniu łażenia. W obu muzeach są hotele i w całkiem dobrej cenie można przespać się by całe zwiedzanie podzielić na dwa dni. Wcześniej dobrze jest upewnić się czy w obiektach nie ma jakichś dużych imprez bo wtedy na miejsce w hotelu nie ma co liczyć.

Podsumowując są to najciekawsze muzea jakie miałem przyjemność odwiedzić, Artur zapewne podziela moje zdanie a Magda … cóż Magda po części również. Będąc w Niemczech warto dodać to miejsce do swoich planów.

Piotr Kiżewski

przez Redakcja Chojniczanin.pl

Reklama

pompy ciepła chojnice

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.