☐ Dwieście maratonów Andrzeja Górnowicza
1 kwietnia świętowano w ratuszu 200 maratonów Andrzeja Górnowicza, którego w Chojnicach znają chyba wszyscy. Bo strażak, bo biegacz, bo to on zainicjował biegową sekcję w klubie „Kolejarz”, bo w końcu to on ma na koncie imponującą liczbę maratonów.
Choć daleko mu do jego kolegi z Wituni – Ryszarda Kałaczyńskiego, to już nie będzie ani z nim, ani z nikim innym się ścigał. Basta! W 2020 r. zaliczył dwusetny maraton, właśnie w Wituni i powiedział sobie, że dalej już katować się nie zamierza. Bo nie czarujmy się, biega się, i owszem dla zdrowia, ale co za dużo, to niezdrowo.
Pobiegli z książką
Andrzej Górnowicz, uśmiechnięty i na luzie, opowiedział pokrótce, jak wyglądała jego przygoda z bieganiem, a jego koledzy z „Florianów” na tę okazję przebiegli z makietą wydanej właśnie książki ze stadionu „Kolejarz” aż na Stary Rynek. W sali obrad opowieść maratończyka z Chojnic ilustrowały slajdy z jego sportowej pasji, a kolejka gratulujących była imponująca. Wszyscy dostali w prezencie książkę o dwustu maratonach Górnowicza, a dodatkową atrakcją był jego autograf.
Specjalnymi gośćmi za prezydialnym stołem byli Edward Myck, nauczyciel w-f Górnowicza w Technikum Rachunkowości Rolnej, któremu amator biegów zawdzięcza bardzo wiele, oraz serdeczny druh biegowy Rysiu Kałaczyński, od którego chojniczanin wiele się nauczył. Na tę okoliczność Górnowicz zauważył, że marzy mu się, aby ta sztafeta pokoleń, jaka się dokonuje – każdy wszak ma jakiegoś mistrza – nie zapominała o szacunku i pamiętała o autorytetach.
Bieganie ma być frajdą
Pewnie wielu weźmie też sobie do serca to, że Górnowicz wcale nie zachęca do wyczynowego uprawiania sportu, bicia rekordów, spalania się dla jak najlepszego wyniku. – Jesteśmy amatorami – mówił. – Tak do 150 maratonu to chciałem być najlepszy, liczyła się dla mnie pozycja i czas. Potem już nie. To było bieganie dla biegania.
Podkreśla, że ważne jest, aby się ruszać. Wystarczy trzy razy w tygodniu po pół godziny. Dla zdrowia. Żeby schodzić z tego świata w niezłej formie. No i pamiętać, że bieganie to nie jest tylko wysiłek, to także możliwość chłonięcia krajobrazu, słuchania ptaków, wdychania zapachów…Zachłystywania się światem po prostu.
Spotkanie poprowadził w ratuszu dr Przemysław Zientkowski, który miał też swój udział w powstaniu publikacji. Jemu bohater popołudnia podziękował jak przystało na 1 kwietnia, z gospodarstwa w Brzeźnie przywiózł mu …ekologiczne jaja.
Tekst i fot. Maria Eichler
Reklama