Teczki wciąż kryją tajemnice

Adam Węsierski, który od lat zajmuje się działalnością organów bezpieczeństwa w czasach komuny, właśnie wydał III tom „Toksycznej agentury”. Promuje go w regionie, również w Chojnicach.

Na spotkaniu w Miejskiej Bibliotece Publicznej (6 października) omówił pokrótce zawartość kolejnego wydawnictwa, które dotyczy powiatów chojnickiego, sępoleńskiego, tucholskiego i wyrzyskiego. Smutna to lektura, która uświadamia, jak wszechobecne były macki bezpieki i jak łatwo przychodziło jej łamać ludzi, zachęcając – różnymi metodami – do współpracy. Jedni zostawali więc rezydentami, inni agentami, kolejni – informatorami, pozostali byli kontaktem operacyjnym. Na jednych służby miały haka (kompromitujące materiały np.), inni skusili się donosić za pieniądze, jeszcze inni byli zainteresowani zrobieniem kariery – stanowiskiem, przywilejami. Byli też ideowcy, którzy wierzyli, że to dla dobra Polski. I byli tacy, którzy donosili ze strachu.

Ściśle tajne

Po wszystkich albo prawie wszystkich zostały w archiwach teczki (część SB zniszczyła, część została ukradziona i spoczywa w jakichś sejfach, może być wyciągnięta w każdej chwili, gdy będzie to przydatne…). Są teczki personalne z zobowiązaniem pracy i charakterystyką pozyskanej osoby, są teczki pracy z donosami, choć – jak zastrzega Węsierski – nie wszyscy chcieli robić to na piśmie, woleli szeptać na ucho… Niektórzy starali się pozorować współpracę, część rzadko składała raporty, ale byli gorliwcy, których teczki puchną od nadmiaru zapisanych stroniczek… Bezpieka starała się werbować takich ludzi, o których wiedziała, że nie pisną pary z ust ani przed żoną, ani przed mamą, że nie wygadają się przy wódeczce. A skończyć współpracę nie było łatwo, chyba że dla SB kontakt okazywał się bezużyteczny. A gdy ktoś fikał, zawsze można było zamknąć go w psychiatryku albo zastosować jakieś bogatsze metody przymusu… – Społeczeństwo było oplecione pajęczyną – wywodził Węsierski. – Wmawiano nam, że to bajki, że nic takiego się nie działo, a jednak prawie każdy, kto działał, kto się śmiało wypowiadał, miał swojego anioła stróża…

Miękkie lądowanie

Jak dowodzą jego badania, w powiecie chojnickim działała najliczniejsza sieć agenturalna na Pomorzu. – Co ciekawe, teraz zgłasza się do mnie coraz więcej esbeków – podkreśla historyk. – Ale też tych, którzy byli TW. Wielu z nich się świetnie urządziło. „Wasz” Grobelny sadzi dęby papieskie… Ale niektóre historie mają posmak dramatu. Są tacy, którzy po 1989 r. nie wytrzymali presji… Ci, którzy szukają sensacji, na pewno ją znajdą. Bo w publikacji są znane nazwiska. Węsierski twierdzi, że ich ujawnienie to wymóg ustalenia historycznej prawdy, a nie żądza odwetu czy zemsty.

Tekst i fot. Maria Eichler

przez Redakcja Chojniczanin.pl

Reklama

pompy ciepła chojnice

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.