☐ VII Chojnickie Dni Tischnerowskie z ks. Wierzbickim i filozoficzną dysputą
Zaczęły się z przytupem,
bo od spotkania z ks. profesorem Alfredem Wierzbickim, który dołączył niedawno do grona księży „wyklętych” przez konserwatywny kościelny mainstream … A zakończyły się warsztatami dla dzieci.
Na zaproszenie organizatorów VII Chojnickich Dni Tischnerowskich przyjechał 18 października do Chojnic ks. prof. Alfred Wierzbicki, zapowiadany jeszcze jako pracownik naukowy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ale w międzyczasie zdążył się z tą uczelnią rozstać. I to w atmosferze sensacji i skandalu. Przewrotnie chyba tego wątku za bardzo nie chciał rozwijać na spotkaniu w Miejskiej Bibliotece Publicznej, choć podtrzymał swoje zdanie o KUL-u, jakie wypowiedział dla czasopisma „Więź”, że uczelnia, w której przepracował 30 lat, straciła autonomię i została uwikłana politycznie, co na pewno nie wyjdzie jej na zdrowie. Profesor zapowiada, że poświęci temu kolejną książkę.
O radości. Między innymi
W Chojnicach chciał rozmawiać o innej swojej publikacji, wydanej na 65. urodziny i na 40-lecie kapłaństwa książce pt. „Między innymi o radości”. To rzecz zupełnie świeża, autobiograficzna, wypełniona szkicami różnej treści, portretami przyjaciół, mentorów i ważnych osób dla ks. profesora, który podkreślał na spotkaniu, jakim cudem jest to, że na naszej drodze pojawiają się tacy, a nie inni ludzie. Są tu też homilie pożegnalne, np. poświęcone wybitnym poetom – Julii Hartwig i Adamowi Zagajewskiemu, są listy do różnych osób i instytucji – w obronie pokrzywdzonych i w imię wartości, np. list do sądu w Płocku w sprawie „tęczowej” Maryi i brawurowa obrona aktywistek LGBT+ czy w sprawie Margot (poręczenie dla niej skończyło się dla księdza falą hejtu). Są tu wreszcie wywiady i dziennik podróży, a całość staje się czymś w rodzaju wizytówki księdza profesora. Tak jakby mówił do nas: patrzcie, taki jestem, tak myślę, tak uważam, tego będę się trzymał.
Tłumaczył, skąd wziął się tytuł.
A więc przekornie do tego, co jest dookoła, ks. Wierzbicki wyeksponował „radość”, bo Polacy mają jej za mało, a to ona jest tą „iskrą bogów”. Pisze jednak we wstępie, że jego książka jest zaprawiona piołunem…I faktycznie tak jest.
O czym toczyła się rozmowa? Przede wszystkim o Kościele, jaka czeka go przyszłość, czy to już moment krytyczny, czy nie (ks. profesor twierdzi, że Kościół w swoich dziejach wielokrotnie znajdował się nad przepaścią, więc jakby nie jest to nic nowego…), czy synodalne dyskusje przyniosą jakiś przełom i zmianę (diagnoza ks. Wierzbickiego – za dużo klerykalizmu, Kościół to nie są księża i biskupi, to jest wspólnota. Sęk w tym, że duchowni nie potrafią z parafianami rozmawiać…). Śmieje się, gdy słyszy pytanie, czy katolicy w Polsce są prześladowani (to a propos konferencji na Jasnej Górze w tej sprawie). – To są bzdury – nie ma wątpliwości. – Może gdzieś w Afryce, to tak, ale nie u nas… Podobnie reaguje na cytat z Jarosława Kaczyńskiego, który ostatnio stwierdził, że niewierzący muszą przyjąć chrześcijański system wartości, bo innego w Polsce nie ma (jest tylko nihilizm). Ironicznie podsumowuje, że chyba prezes PiS przeczytał za mało książek…
Jest zdania, że etyka w szkole powinna być dla wszystkich uczniów. A religia raczej jako religioznawstwo. Bo trzeba uczyć kodów kulturowych, żebyśmy mogli się porozumieć.
Były pytania. O to, dlaczego w Kościele jest tyle zła – homofobii, mizoginii, ksenofobii, dlaczego wykoleja się na naszych oczach idea uniwersytetu jako oazy wolnej myśli, czy ksiądz profesor zna Kołakowskiego i Kapuścińskiego (czyta i zna). Były podziękowania – za to, że dzięki jego tekstom można uwierzyć w żywy Kościół, bo „Bóg nikogo nie wyklucza”. Były westchnienia ulgi, że ks. Wierzbicki wcale nie jest taki stary (!). były zapewnienia byłego absolwenta KUL, że ta uczelnia jeszcze się podniesie…
Portrety Ferdynanda Ebnera 19 października w Miejskiej Bibliotece Publicznej
można było obejrzeć wystawę wizerunków austriackiego filozofa Ferdynanda Ebnera – dzieło osiemnastoletniej licealistki Dominiki Laski. Dlaczego Ebner? Bo to prekursor filozofii dialogu, a dialog to jedna z centralnych kategorii filozofii ks. Józefa Tischnera. Dominika najpierw malowała Tischnera, a wystawa jej prac zawędrowała także do Łopusznej i do Krakowa, zaś z Ebnerem pewnie pojedzie też do Austrii. – Jestem bardzo szczęśliwa, że miałam okazję malować ks. Tischnera, a teraz Ferdynanda Ebnera – wyznała. – Traktuję to jako szansę na rozwój talentu. Jak podkreślał inicjator Chojnickich Dni Tischnerowskich dr Przemysław Zientkowski, wizerunki wybitnego austriackiego filozofa to dobra okazja do przypomnienia, że właśnie mija 140. rocznica jego urodzin. Każdy mógł zabrać do domu pakiet pocztówkowy z portretami Ebnera przygotowany przez Jacka Klajnę, a nastrój spotkania spotęgowały aforyzmy Ebnera czytane przez Beatę Czapiewską i kazania ks. Tischnera w interpretacji Grzegorza Szlangi (księża powinni zgłosić się do niego na szkolenie, a sami poczytać Tischnera….).
Konferencja „Działać słowem”
Tradycyjnie w ratuszu spotkali się filozofowie z różnych ośrodków naukowych w Polsce. 20 października dr Przemysław Zientkowski poinformował gości, że w Chojnicach obchodzimy Rok Titiusa, wybitnego uczonego, biegłego w kilku co najmniej dyscyplinach, a najbardziej znanego z odkryć w astronomii (reguła Titiusa-Bodego). Z tej okazji wiceburmistrz Adam Kopczyński wręczył okolicznościowe medale dr Elżbiecie Okońskiej, prof. Jarosławowi Jagielle, prof. Miłoszowi Hołdzie, prof. Krzysztofowi Wieczorkowi i prof. Piotrowi Kostyle. Przez bite cztery godziny uczestnicy konferencji rozważali rozmaite aspekty funkcjonowania słowa w filozofii Józefa Tischnera i Ferdynanda Ebnera, podkreślając zarówno to, co ich łączy, jak i to, co dzieli. Materiały z konferencji mają zostać opublikowane. Na sam koniec Dni w bibliotece dzieci mogły porozmawiać z dr Moniką Lewicką o emocjach – czym są i jak sobie z nimi radzić.
Tekst i fot. Maria Eichler
Reklama