Andrzej Lorbiecki. Gospoda „Pod Ropuchą”

[ngg_images source=”galleries” container_ids=”59″ display_type=”photocrati-nextgen_basic_thumbnails” override_thumbnail_settings=”0″ thumbnail_width=”240″ thumbnail_height=”160″ thumbnail_crop=”1″ images_per_page=”20″ number_of_columns=”0″ ajax_pagination=”0″ show_all_in_lightbox=”0″ use_imagebrowser_effect=”0″ show_slideshow_link=”0″ slideshow_link_text=”[Pokaz zdjęć]” order_by=”sortorder” order_direction=”ASC” returns=”included” maximum_entity_count=”500″]

Tuż za drogą wyjazdową z Charzyków i krzyżówki z miejscowością Nieżywięć, obok szosy prowadzącej do Bytowa, rośnie kępa niepozornych drzew. Obszar ten leżał w granicach Prus. Mało kto wie, że w miejscu tym od około 1772 roku znajdowała się przydrożna gospoda pod nazwą „Pod Ropuchą”.

W okresie 1920 do 1939 roku rowem po lewej stronie szosy biegła Polsko – Niemiecka granica Państwowa. Przy krzyżówce stał słup graniczny o numerze D – 100, przy którym często zdarzały się incydenty graniczne a także Niemcy dokonywali fotografowania polskiej strony do celów wywiadowczych.

Zachował się jeden z raportów przesłany do Komendanta Straży Granicznej w Warszawie. Oto jego treść: „Melduję, że dnia 11 lipca 1938 r. o godz. 13-tej przebywała w znajdującej się przy samej granicy po stronie niemieckiej restauracji Franciszka Niklera z Nesewanz wybudowanie /przedpole placówki Charzykowo/ wycieczka, składająca się z 20 umundurowanych i częściowo uzbrojonych w krótką broń palną i białą członków SS i SA. W tym czasie przemaszerowała, prowadzącą nad granicą szosą od strony Konarzyn do Chojnic, drużyna 1 Batalionu Strzelców z Chojnic którą hitlerowcy sfotografowali. Następnie hitlerowcy udali się nad granicą po stronie niemieckiej około 20 metrów w kierunki Chojnic na drogę Nesewanz – Charzykowo do kamienia granicznego 100, gdzie sześciu z nich, w tym jeden uzbrojony, podeszło o godz.13,40 do zapory granicznej, znajdującej się około 1 metr od linii granicznej po stronie polskiej. Na widok strażnika Ktaraka Jana, hitlerowcy cofnęli się na teren niemiecki i razem z ich towarzyszami odmaszerowali w kierunku Nesewanz. Gdy byli na pewnej odległości od granicy, usłyszeli śpiew maszerującej z ćwiczeń kompanii 1 Batalionu Strzelców z Chojnic, wobec czego cofnęli się do granicy i o godz. 14-tej t.j.w czasie kiedy kompania przechodziła szosą koło kamienia granicznego 100, sfotografowali ją, po czym udali się do Nesewanz.

Jednocześnie melduję, że wskutek ustawienia zapory granicznej na drodze Nesewanz – Charzykowo około jednego metra od granicy po stronie polskiej /linia graniczna biegnie po stronie południowej, zaś zapora umieszczona jest po stronie północnej rowu nad szosą Konarzyny – Chojnice /przekroczenie granicy mogło nastąpić nieświadomie względnie może być tłumaczone nieświadomością tak w niniejszym wypadku, jak ewentualnie w wypadkach zbliżania się do zapory granicznej przy kamieniu 100 innych wycieczek lub urzędników niemieckich.

Fotografowanie wojska polskiego i zbliżanie się do zapory granicznej członków wspomnianej wycieczki zauważył strażnik Ktarak Jan z placówki Charzykowo komisariatu Chojnice.

O powyższym został powiadomiony Starosta Powiatowy w Chojnicach. Podpisał Komendant Okręgu na urlopie wz. inspektor
Stanisław Kozubek”.

W raporcie opisany 1 Batalion Strzelców, jednostka wojskowa ściśle związana z Chojnicami i stacjonująca w mieście, swój plac ćwiczeń oraz strzelnicę gdzie odbywało się ostre strzelanie, miał nad jeziorem Łukomie (dzisiaj Charzykowskie). Na dzień 1 września 1939 roku zaplanowane było na tej strzelnicy ostre strzelanie, jednak z powodu wybuchu II wojny światowej do tego ćwiczenia już nie doszło. W okresie międzywojennym podczas marszów kolumn żołnierzy na ćwiczenia i z placu ćwiczeń do koszar w Chojnicach, niektórzy z nich urywali się, wstępując do karczmy, która słynęła z dobrego jadła i napitku.

W okolicach tego miejsca w 1945 roku wydarzyła się inna historia. Mianowicie kiedy polscy żołnierze usuwali z dawnej granicy Polsko – Niemieckiej, kamienie graniczne i zwozili je na plac dawnej rozlewni piwa Aleksandra Sixa przy ul. Angowickiej nr 26, właściciel gospodarstwa pan Kroplewski, chcąc uchronić przed zniszczeniem pamiątkę po dawnej granicy, wykopał i wyrwał koniem słupek graniczny nr D – 96 i utopił go w stawie za stodołą. Słupek przeleżał w stawku najtrudniejsze lata i w 1970 roku syn p. Kroplewskiego, Wojciech wydobył go i ustawił przy wejściu do budynku mieszkalnego. Tak to dzięki ofiarności rodziny Kroplewskich możemy dzisiaj podziwiać tak rzadki okaz słupa granicznego.

przez Jacek

Reklama

pompy ciepła chojnice

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.