☐ O powodzeniu Festiwalu Marzeń z prezesem Centrum Park Chojnice Mariuszem Paluchem rozmawiała Sylwia Tyborska.
Skąd wziął się pomysł zorganizowania Festiwalu Marzeń?
Mariusz Paluch: Pewnego dnia był to kwiecień 2013 roku pojawił się u mnie stary znajomy Łukasz Synoradzki reprezentujący obecnie firmę CT Media i zapytał mnie, czy byłbym zainteresowany zrobieniem czegoś dużego, ponieważ już dawno czegoś takiego w Chojnicach nie było. Wiele osób o to zapytuje, inni zrzucają odpowiedzialność za ich brak na różne instytucje, to może zrobimy to sami.
Ja powiedziałem, że doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że takie przedsięwzięcie sprawia dużo pracy, dużo spotkań i oczywiście bardzo dużo nakładów finansowych, jednak w związku z tym, że w Łukaszu zyskałem sojusznika, przyjrzeliśmy się jego propozycji i wówczas podaliśmy sobie ręce.
Jak długo pracowaliście nad organizacją Festiwalu Marzeń?
M. P.: Spotykaliśmy się już od kwietnia i to nawet kilka razy w tygodniu po dwie, trzy godziny, ustalając detal po detalu oraz zakres pracy.
Czy Festiwal Marzeń był trudny w realizacji?
M.P.: Tak, bardzo trudny. Ułożenie wszystkiego w jedną całość naprawdę jest mozolną, ciężką pracą i tylko ten który nigdy nie robił niczego, nie zdaje sobie z tego sprawy ile wysiłku, energii, zaangażowania i stresu pociąga za sobą realizacja takiego wydarzenia.
Skąd wziął się pomysł na zaproszenie Kate Ryan?
M.P.: Kate Ryan pojawiła się w miejsce Enej, który miał być głównym magnesem przyciągającym publiczność z regionu. Jak dowiedzieliśmy się , że Enej nie będzie, ponieważ Telewizja Polska potrzebuje ten zespół na Festiwal Gwiazd, zaproponowano nam w zamian Kate Ryan jako kompensatę, my przyjęliśmy oczywiście taką propozycję.
Jaka była frekwencja na Festiwalu Marzeń?
M.P.: Dokładnej liczby osób nie jestem w stanie podać, ale było to wiele tysięcy. Wiem, że bodajże 2, 5 tys. biletów zostało w różny sposób rozdysponowanych w postaci nagród, bonusów i układów między firmami, a pozostałe to już tylko sprzedaż. Na to pytanie precyzyjnie odpowiedziałby Łukasz Synoradzki.
Czy jesteście zadowoleni z imprezy?
M.P.: Myślę, że jeżeli wziąć pod uwagę fakt, że impreza była biletowana, tak wiele osób, które wypełniło po brzegi boisko przy Parku Wodnym są naprawdę fajną nagrodą, za naszą ciężką pracę i nawet fakt dwukrotnego rozłączenia nagłośnienia, nie popsuło nam dobrego humoru, aby świętować sukces frekwencji.
Czy impreza była dobrze zorganizowana?
M.P.: Oczywiście wyciągniemy mnóstwo wniosków, bo te wnioski nasuwają się same po zakończeniu takiego festiwalu. Jest wiele do poprawienia. Wiemy już na pewno, że organizacje tego festiwalu zaczniemy bardzo wcześnie, bo pierwsze spotkanie dotyczące kolejnej edycji planujemy na 25 października. Wiemy już co ominąć, z kim zawrzeć sojusz, mamy już mnóstwo ofert wejścia we współpracę. Bardzo cieszymy się, że zarobili gastronomowie, że właściwie wszyscy, którzy brali w tym udział i mieli jakiś wkład finansowy są zadowoleni, prezentują gotowość i chęć wzięcia udziału w kolejnym.
Jak wygląda udział Parku Wodnego w Festiwalu Marzen?
M.P.: Z racji tego, że Centrum Park Chojnice ma cały czas problemy finansowe i problemy z płynnością nie mogłem przystać na sojusz finansowy, solidarny w umowie co do kosztów, co do zysków, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę, że ryzyko jest bardzo duże i można sporo pieniędzy stracić. Wierzyliśmy również w to, że można też zarobić, ale nie miałem zgody ani możliwości, żeby włożyć w to przedsięwzięcie jakiś środków, ponieważ w przypadku niepowodzenia nie stać mnie by było na pokrycie nawet najmniejszych strat, dlatego podpisałem układ i umowę o partnerstwie, i jako partner za super promocyjne ceny wynająłem Łukaszowi Synoradzkiemu boisko trawiaste, boisko asfaltowe i plac zabaw.
Jakie macie plany na przyszły rok?
M.P.: Wiemy na pewno i jest już podpisana umowa z Enej, jako rekompensata za ich brak w tym roku. Wiemy już, że wszystko odbędzie się 24 sierpnia i wiemy też, że dołożymy do tego jeszcze jeden ciekawy zespół , który zaskoczy i zadowoli młodzież. Wiemy również, że impresario Miss Polski bardzo, bardzo chciałby zrobić kolejny finał w Chojnicach, czyli podsumowanie wszystkich sezonów.
Jeżeli zyskamy strategicznych sponsorów i partnerów, to zrobimy to z przyjemnością.
Jakie macie obawy związane z organizacją przyszłego festiwalu?
M.P.: Obawy mamy takie, że pomimo, iż nie angażowaliśmy żadnych z gmin, a przede wszystkim naszego właściciela Urzędu Miejskiego, poprosiliśmy jedynie o partnerstwo, otrzymaliśmy wsparcie między innymi w plotach, to i tak już w tej chwili zetknęliśmy się z szeregiem zarzutów i pomówień, jakoby organizacja tego festiwalu miała przynieść nam krocie, które bierzemy pod stołem, nie licząc się z innymi. Jest to smutne i obrzydliwe, jednak i to nie zraża mnie do zaciętej pracy. Myślę, że dla miasta była to doskonała promocja, nie tylko w regionie, bo ludzi przyjechało mnóstwo również z daleka.
Czy zarobiliście za koncercie ?
M.P.: Jest to pytanie do Łukasza, na którym spoczęła cała odpowiedzialność, miedzy innymi finansowa, ale z aktualnego jego raportu wiem, że jeszcze nie zbilansował imprezy na zero.
Czy masz jakieś marzenia koncertowe w stosunku do Chojnic ?
M.P: Owszem, zrealizuje kiedyś koncert Dido .
Dziękuję za rozmowę.
Sylwia Tyborska
Reklama