☐ Wywiad Exclusive z Mariuszem Pawlakiem
NOWA KREW, NOWE ASPIRACJE I NOWE NADZIEJE NA ODŚWIEŻENIE I ODBUDOWANIE MKS CHOJNICZANKA CHOJNICE
Wywiad Exclusive, czyli „Chojniczanin” Sam na Sam z byłym polskim piłkarzem, wychowankiem Lechii Gdańsk, który rozegrał 224 spotkania ligowe. Strzelił w nich 14 bramek. W 2008 roku był asystentem trenera Dariusz Wdowczyka w Polonii. Od 5 czerwca 2012 roku trener II ligowej Chojniczanki Chojnice – Mariusz Pawlak w rozmowie z Magdaleną Templin.
M.T.: Przychodzi Pan do Chojnic po nieudanym sezonie, do klubu z niespełnionymi aspiracjami awansu do I ligi… Co chce, zamierza Pan zrobić z Chojniczanką? Jaką ma Pan wizję?
M.P.: Tu trzeba przede wszystkim odbudować zespół. Chociaż na rundę będą duże zmiany, tak jak zawsze. Jednak chciałbym, żeby było tak ostatni raz. Wolałbym, żeby w przyszłości to były małe, drobne zmiany w drużynie. A jeśli chodzi o zawodników to żeby to byli ludzie, którzy spełniają nadzieję moją i przede wszystkim kibiców, żeby wrócili na stadion. Wiem, że przychodziło tu dwa i pół, trzy tysiące kibiców. Zespół budzi duże zainteresowanie w Chojnicach. Dlatego pod tym kątem robię taką drużynę, która da nadzieję, ale i pokaże charakter, będzie się rozwijać. Jeśli mamy mecz przegrać to naprawdę po walce. To jest sport i porażki również są wliczone w tą dziedzinę.
M.T.: Jakie cele stawia Pan sobie i swoim zawodnikom przed startem rozgrywek?
M.P.: Cel jest taki, żeby zmontować drużynę. Żeby to była taka ekipa, która będzie chciała walczyć dla klubu. Chcę stworzyć grupę, która spełni moje założenia taktyczne i będę patrzeć głównie pod tym kątem. Nie patrzę czy piłkarz ma 19 czy 34 lata. Chciałoby się stworzyć młodą drużynę, ale ważne jest to, by zawodnik umiał się wykazać. Starszy piłkarz może przecież zostawić doświadczenie i serce na boisku.
M.T.: Co będzie miarą sukcesu?
M.P.: Każdy startuje po to by grać o awans. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Cele sportowe są takie, żeby zająć jak najwyższe miejsce.
M.T.: Z naszych źródeł wiadomo, że grał Pan z wychowankiem Chojniczanki w Lechii Gdańsk – z Damianem Trzebińskim. Czy istnieje taka opcja, że Damian będzie grał w Chojniczance pod Pana wodzą?
M.P.: Raczej nie, bo z tego co wiem Damian gra w innym klubie i ma też pracę. Mam czterech zawodników z rocznika 95 i będą trenować na stałe z pierwszą drużyną. Być może któryś z nich za pół roku będzie podstawowym zawodnikiem. Ja jestem tak naprawdę od roku trenerem jeśli chodzi o seniorów, ale grając w różnych klubach i patrząc na różne roczniki wiem, że jeden czy dwóch zawodników jeśli dostałoby tylko szansę odpowiednio ją wykorzystają i mogą zaistnieć. Czasem trzeba dać szansę młodemu chłopakowi. Warto inwestować przez trening, przez gry kontrolne, a w przyszłości w mecze mistrzowskie.
M.T.: Jak zapoczątkowała się Pana praca w Chojnicach?
M.P.: Przedstawiono mi idealne warunki do pracy. Jest boisko treningowe, jest boisko sztuczne, w mieście można korzystać i z siłowni i z basenu. Miasto bardzo mi się podoba. Piękne, zadbane. Można tu spokojnie wypoczywać, coś zjeść, wypić kawę.
M.T.: W jakich klubach grał Pan przed rozpoczęciem pracy jako trener?
M.P.: Rozpocząłem karierę w Gdańsku w Lechii i tam dosyć długi epizod. Najważniejsze moje lata to Polonia Warszawa. I Grodzisk Dyskobolia Groclin, która gra gdzieś jeszcze, ale powoli to już nie jest ta drużyna co kiedyś. Kończyłem w Olimpii Grudziądz, z którą od III ligi awansowałem do I jako zawodnik. W końcówce jako asystent trenera Marcina Kaczmarka i chciałem spróbować czegoś nowego. Dostałem propozycję ze Znicza Pruszków i skorzystałem. To też była II liga, tylko że liga wschodnia. Miałem bardzo młodą drużynę, ale miałem takich zawodników, którzy chcieli ciężko trenować i to co robiliśmy szło w dobrym kierunku, dlatego chcę zmierzać tą drogą.
M.T.: Jaki był Pana największy sukces piłkarski? A trenerski?
M.P.: Wiadomo mistrzostwo Polski. Jest jeden epizod w reprezentacji Polski. Wiadomo, każdy zawodnik chciałby osiągnąć jak najwięcej, ale zasłużyłem na to, że tylko jeden, ale tak jak mówię to bardzo dobrze. W pracy trenerskiej dopiero pracuję na swoje nazwisko. Miałem w swojej karierze kilku dobrych trenerów i tak naprawdę dużo się od nich nauczyłem. Dużo pozostało mi w głowie. Przed rozpoczęciem pracy analizowałem sobie skutki pracy tych wszystkich trenerów, kto co robił, jak to wszystko wyglądało i próbowałem odnaleźć jakiś swój własny, właściwy prototyp, plan. Mam zatem nadzieję, że to wszystko będzie szło w dobrym kierunku. Wiadomo, wynik broni trenera – to jest podstawa. Natomiast ja na razie muszę skupić się na pracy, która w ciągu dwóch, trzech miesięcy pozwoli nam pokazać w jakim miejscu jesteśmy.
M.T.: Jaka ma Pan koncepcję budowy zespołu? Czy zajdą jakieś istotne zmiany w systemie gry?
M.P.: Będą duże zmiany. Organizacja gry jest bardzo ważna i w działaniach ofensywnych i defensywnych. Każdy musi wiedzieć co robić w danej strefie boiska. Ja chcę, żebyśmy jak najmniej tracili bramek, ale też jak najwięcej strzelali bramek. Bo z tego co wiem w ostatnim sezonie Chojniczanka strzeliła bodajże 50 bramek, no ale 50 też straciła. Mistrzostwa Europy nam pokazały, że drużyna musi być dobrze zorganizowana, ale i nie może tracić bramki. Sytuacje czy to z gry czy po stałych fragmentach, no strzela się bramki i wygrywa mecz. Ja będę tego ich uczył. Nie będziemy grać piłki jakiejś defensywnej. Przez to, że będziemy mądrze poruszać się po boisku to będziemy w stanie wygrywać mecze swoim sposobem. Każdy musi znać role, zadania pozostałych zawodników. Jeśli wychodzi grupa jedenastu zawodników to musi to być grupa jedenastu wojowników.
M.T.: Czy może Pan zdradzić jakieś szczegóły odnośnie nowych twarzy w zespole?
M.P.: Nie ukrywam, że duże nadzieje wiążemy z Kamilem Sylwestrzakiem, z środkowym obrońcą, lewym obrońcą, defensywnym pomocnikiem. Jest to chłopak, który grał ostatni sezon w Chrobrym Głogów i strzelił bodajże 4 czy 5 bramek po stałych fragmentach. Jeśli chodzi o zawodników, którzy podpisali kontrakt to jest Damian Pawlak, który stara się iść gdzieś wyżej, na razie jest na poziomie II ligi. Ma swój epizod. Daliśmy mu szansę i wierzę, że wkomponuje się w zespół i pokaże swoje sto procent możliwości. Ja widzę w nim potencjał. Następny zawodnik to Jakub Kapsal. To jest też zawodnik, który też przyszedł z Lecha na wypożyczenie. To jest piłkarz, który nie boi się grać jeden na jeden z przeciwnikiem i to jest bardzo ważne. Jeśli u nas Jakub będzie to potwierdzał to będziemy stwarzać dużo sytuacji. Dopóki nie mamy Tomka Mikołajczaka to nie mogę nic powiedzieć. Jeszcze będzie miał badania po ciężkiej kontuzji. Rehabilitacja trochę się przedłuża, ale wiem, że trenuje. Jednak jeśli nie będzie ostatecznych badań, ostatecznej diagnozy nie mogę powiedzieć, że Tomek jest naszym zawodnikiem. Ja chciałbym, żeby przyjechał i był zdrowy, żeby mógł trenować z pełnymi obciążeniami, żeby można było wykorzystać go i w treningu i w grze kontrolnej. Liczę, że dojdzie do tej formy, którą miał wcześniej i będzie strzelał bramki dla Chojniczanki.
M.T.: Jak ocenia Pan kondycję zespołu na dzień dzisiejszy?
M.P.: My jesteśmy każdy na innym etapie, bo każdy z zawodników dojeżdża. Ciągle są testowani. Ja wiem, że oni trenują, ale jak trenują trudno powiedzieć. Niektórzy są po dłuższych urlopach. Ja z nimi rozmawiam i chciałbym jak najszybciej dopiąć tą kadrę. Zawodnicy muszą się poznać. Trzeba się przygotowywać, żebyśmy byli zgrani.
M.T.: Co zdecydowało, że podjął się Pan wyzwania prowadzenia Chojniczanki Chojnice?
M.P.: Pracowałem w Zniczu i miałem propozycję przedłużenia umowy, ale dostałem telefon z Chojnic i z jeszcze jednego klubu. Zastanawiałem się, ale nie ukrywam, że stąd mam blisko do domu. Wcześniej byłem sam w Pruszkowie, rodzina w Gdańsku. Dowiedziałem się jakie tutaj są warunki do trenowania i zdecydowałem się. Zmieniłem w zasadzie na podobne warunki treningowe, tyle, że w Pruszkowie zostało 15 czy 18 chłopaków do gry, a tu pięciu i to jest tak, że tutaj trzeba było kadrę od początku robić. Nie bałem się, podjąłem się tego wyzwania razem z dyrektorem sportowym Maćkiem Chrzanowskim, który zaproponował mi razem z prezesami tutaj pracę, Spotkaliśmy się i po ponad trzygodzinnej rozmowie na wszystkie tematy dostałem zielone światło od klubu, że to właśnie ja mam poprowadzić Chojniczankę.
M.T.: Co Pana motywuje, napędza do pracy?
M.P.: Przede wszystkim podejście zawodników. To jest podstawa. Ja grałem i nie było ze mną nigdy problemów. Każdy może popełnić błąd, jednak ja jestem za to odpowiedzialny, żebyśmy tych błędów, potyczek na boisku mieli coraz mniej. Natomiast tak jak mówię podejście, mobilizacja, koncentracja nie jest to dużo, a wiem, że różnie to bywa. Ja sobie z tym poradziłem w ostatniej pracy w Pruszkowie i chwalę za to zawodników. Chociaż powinno to być w nawyku. Polscy piłkarze jeszcze tego nie mają, ale to wszystko jest powiązane z różnymi czynnikami, np. tak jak w polityce. Ważny jest wspólny cel i to, żeby iść do przodu a nie stać w miejscu. Do tego będę dążył. Żyję pracą, jednak umiem pewne rzeczy, sprawy, wartości rozgraniczyć. Trener powinien być jak ojciec, zwłaszcza jeśli chodzi o młodych zawodników. Bezcenna jest silna współpraca, nie tylko w sprawach sportowych, ale nawet w kwestiach takich jak dom, szkoła. Ja myślę, ze sobie poradzę, zwłaszcza, że też mam rodzinę, dzieci.
M.T.: Dziękuję za poświęcony czas i rozmowę. Z pewnością spotkamy się na meczach. Życzę powodzenia i jak najwięcej sukcesów na boisku.
M.P.: Dziękuję bardzo. Niewykluczone, że się spotkamy, ale to już zależy od pani, bo ja na meczach będę na pewno!
Wywiad przeprowadzony dnia 11 lipca 2012 roku, przez Magdalenę Templin
magdalena@chojniczanin.pl
Reklama